Po dziesięciu latach fascynowania się Gallardo wielbiciele Lamborghini niecierpliwie wypatrywali następcy potwora z V-dziesiątką pod maską.
Czy to z powodu tej wściekłej zieleni, kształtu klina, jakby wyciosanego toporem, czy zwierzęcego ryku silnika? A może chodzi o wszystko razem? Faktem jest, że w mieście Lamborghini to po prostu zjawisko, nie ma przechodnia, który by się za nim nie obejrzał. Co drugi sięga po komórkę, żeby zrobić zdjęcie.
I właśnie o to chodzi, bo w ten sposób nowy model spełnia swoje pierwsze zadanie – rzuca się w oczy. Lamborghini musi być bardziej widoczne niż Ferrari i bardziej niż McLaren. Lambo to marka rzadka wśród rzadkich, a nowy model pojawia się tylko od święta, tym razem na uroczysty moment trzeba było czekać całą dekadę.
No, ale teraz Huracán, następca Gallardo, wreszcie staje w blokach startowych – dziki, wręcz brutalny i zdecydowany na wszystko. I to by była druga powinność, jaką spełnił mały Lambo, zanim jeszcze ruszyliśmy z miejsca.
Czy to z powodu tej wściekłej zieleni, kształtu klina, jakby wyciosanego toporem, czy zwierzęcego ryku silnika? A może chodzi o wszystko razem? Faktem jest, że w mieście Lamborghini to po prostu zjawisko, nie ma przechodnia, który by się za nim nie obejrzał. Co drugi sięga po komórkę, żeby zrobić zdjęcie.
I właśnie o to chodzi, bo w ten sposób nowy model spełnia swoje pierwsze zadanie – rzuca się w oczy. Lamborghini musi być bardziej widoczne niż Ferrari i bardziej niż McLaren. Lambo to marka rzadka wśród rzadkich, a nowy model pojawia się tylko od święta, tym razem na uroczysty moment trzeba było czekać całą dekadę.
No, ale teraz Huracán, następca Gallardo, wreszcie staje w blokach startowych – dziki, wręcz brutalny i zdecydowany na wszystko. I to by była druga powinność, jaką spełnił mały Lambo, zanim jeszcze ruszyliśmy z miejsca.